» Blog » Stan oblężenia - scenariusz
24-02-2011 13:08

Stan oblężenia - scenariusz

W działach: RPG, Przygody, Motywy, System - Warhammer FRP | Odsłony: 63

Ostland, pierwsze miesiące 2522 roku, późna zima. Topniejące śniegi odsłaniają połacie brunatnej, martwej trawy. Sczerniałe drzewa szarpane gwiżdżącym wiatrem, drapią grzebieniem gałęzi ciężkie stalowe niebo. Pada nieprzyjemny deszcz. Wezbrane rzeki rozlewają się po polach i łąkach. Drogi zmieniły się w błotniste bajora. Pogoda idealnie oddaje nastrój ludzi, którym udało się przeżyć masakrę jaką zgotowały im armie Chaosu, które przetoczyły się przez ich prowincję. Ale to jeszcze nie koniec. Inwazja trwa nadal, wrogie armie wgryzają się głębiej w Imperium siejąc śmierć i zniszczenie i nic nie wskazuje na to by coś je mogło powstrzymać. Ludzkość jeszcze nigdy nie była tak bliska upadku.

My jednak oddalimy się trochę od głównego frontu tworzącego się pod Middenheim i skierujemy swój wzrok na ostlandzkie miasteczko Lubrecht, rządzone przez barona Heinza Kessela, które do tej pory zdołało umykać przed wzrokiem Mrocznych Potęg. Nie mogło to jednak trwać wiecznie, i w istocie, nie trwało. Wojska pod sztandarami Khorna ruszyły w jego kierunku. Wkrótce rozegra się kolejna scena tego zapisanego krwią dramatu.

Zwiadowcy już kilka dni temu donieśli, że od jednego z głównych trzonów armii Chaosu oddzieliło się kilka mniejszych oddziałów wojowników Khorna, które pomaszerowały ku Lubrecht. Dowódcy garnizonu szybko ogłosili pełną mobilizację i rozpoczęli przygotowania do oblężenia. Atmosfera napięcia, które narastało przez ostatni rok powoli przepełnia czarę, ale nie zdoła znaleźć ujścia. Miasto jest odcięte. Ludzie którzy byli tak zdesperowani, bądź głupi by próbować samotnej ucieczki na południe prawdopodobnie padli ofiarą grasujących w lasach banitów bądź zwierzoludzi. Wysłanie gońców z prośbą o pomoc mija się z celem. Po pierwsze pewnie spotkałoby ich to samo co uciekinierów, po drugie, tak na prawdę nie ma kogo o tę pomoc prosić. Wszystkie sąsiednie miasta albo już dawno padły, albo same szykują się na najgorsze, a południe broni się jak może i nie jest w stanie przeprowadzić wojsk na drugą stronę frontu. Sytuacja jest tak beznadziejna, że nawet niziołkom jeść się odechciewa.

CISZA PRZED BURZĄ

Wstaje dzień, mimo to słońce wciąż skrywa się za nieprzeniknioną warstwą chmur. Ponad lasami wiatr niesie coraz wyraźniejsze odgłosy nadciągających wojsk. W powietrze wzlatują tumany czarnego dymu znaczące miejsca, w których z dymem poszły kolejne wioski. Powracają kolejni zwiadowcy. Wróg prawdopodobnie dotrze do miasta jeszcze przed wieczorem, a jego liczebność aż nadto wystarcza by wyciąć w pień garnizon. Mają też działa i katapulty. Od lat nieremontowane mury rozsypią się w proch już po kilku salwach. To nie będzie walka, tylko regularna rzeź.

Mijają kolejne godziny, na ulicach rośnie zamieszanie. Żołnierze pospiesznie organizują cywili i w pałacowych koszarach wydają broń każdemu kto tylko jest w stanie ją unieść. Z typowo ostlandzkim skąpstwem rozdawane są strzały i bełty. Wynalazek taki jak broń palna wciąż jeszcze nie upowszechnił się w tej prowincji na tyle by mogła mieć ona większe znaczenie w nadchodzącej bitwie. Kapłani obwieszczają, że wkrótce w świątyni odbędzie się modlitwa. Marna to otucha w obliczu głoszonej przez biczowników i krzykaczy wizji nadchodzącej zagłady.

W czasie gdy w mieście gotuje się jak w ulu, w pałacu trwają zawzięte dyskusje na temat sytuacji strategicznej i taktycznej. Zwiadowcy są dokładnie wypytywani o liczebność wojsk wroga i jego wyposażenie, oraz konkretny kierunek marszu. Czy istnieje możliwość, że dołączyły się do nich zwierzoludzie? Może towarzyszą im inne wynaturzone pokraki Chaosu? Mogą spodziewać się posiłków? Nawet jeśli ni, to jak długo, i czy w ogóle uda się utrzymać miasto? Nie ma żadnych wieści z południa? Może zdarzy się cud? Może z Middenheim przybędzie jakieś wsparcie? A może to sen? Potworny sen, który nie chce się skończyć?

WRÓG U BRAM

Stało się. Wraz z zachodem słońca pierwsze kolumny wojsk rozstawiły się na okalających miasto, błotnistych polach i pastwiskach. Było ich wiele, a z czasem przybywało. Przygotowali działa i katapulty, przynieśli drabiny. Przez okolicę przetoczył się dudniący odgłos bębnów, załopotały sztandary.

Myliłby się jednak ten, kto pomyślałby, że za chwilę ruszy wojenna machina. Bo oto pojawia się baron Heinz Kessel. Jest blady i wygląda jakby przed chwilą wygrzebał się z własnego grobu. Ręce mu się trzęsą, ale głos ma pewny. Otworzyć bramy! Żołnierze nie dowierzają, pojawia się sierżant. Trwa zażarta dyskusja. Sytuacja jest tragiczna, wróg ma znaczną przewagę, i nie ma szans na odsiecz, czy ucieczkę. To bitwa nie do wygrania, jeśli staną do walki zginą. Jest jednak szansa! Trzeba zawrzeć układ. Oddać miasto by ocalić życie. To nie jest wygórowana cena, a do tego ich jedyna szansa. Każda inna opcja to porażka na całej linii zwieńczona długą, bolesną śmiercią. Żołnierze nie chcą się poddać bez walki, ale w końcu ulegają argumentom barona. Bramy się otwierają, rusza posłaniec. Wszyscy czekają.

Nie mija wiele czasu, posłaniec wraca, o dziwo żywy. Po chwili w kierunku bram rusza za nim kolumna wojsk Chaosu. Bogowie się zlitowali, przyjęli ofertę!

KONIEC NEGOCJACJI

Mieszkańcy i żołnierze z trwogą obserwują odzianych w potworne, zbroczone zakrzepłą krwią zbroje wojowników Khorna kroczących główną ulicą miasta. Wpatrują się w postrzępiony sztandar dzierżony przez jadącego na czarnym rumaku dowódcę, który staje przed baronem Kesselem. Zapada mrożąca krew w żyłach cisza, wszyscy czekają aż któryś z nich przemówi. Tak się jednak nie stanie. W jednej potwornej chwili baron zostaje przebity pordzewiałym ostrzem i z grozą wypisaną na twarzy pada na ziemię.

Na ten znak wrogie wojska, które już wkroczyły do miasta rozpoczęły dzieło zniszczenia. Najpierw zajęto i otwarto na oścież bramy. Po minucie lub dwóch trwała już regularna rzeź. Morale obrońców, które i tak wisiało na włosku, zostało doszczętnie złamane. I mimo, że kilka grupek starało się zorganizować jakiś opór, nie było szans na powstrzymanie tego co już się zaczęło. Bardzo szybko podpalono pierwsze domy, bardzo szybko na miasto spadły kule armatnie. Ci którzy mogli uciekli jak najdalej od frontu, by gdzieś się ukryć. Największa grupa pobiegła do świątyni Sigmara, reszta skryła się w piwnicach bądź kanałach. Oblężenie miasta przybrało teraz zupełnie inny wymiar.

BOHATEROWIE

W tej przygodzie główną rolą BG będzie przeżycie. Właściwa akcja powinna się zacząć w chwili, w której rozpoczęła się rzeź, albo i trochę później. Gdy ranny BG budzi się w jakimś ścieku, w towarzystwie grupki ocalałych, którzy starają się przedostać do świątyni, w której schronili się inni. Gdy garnizon pierzcha z lochu, w którym zamknięty został BG, teraz pozostawiony samemu sobie na pewną śmierć, a ratunkiem pokazuje się być pocisk z katapulty, który rozbija ścianę więzienia. Gdy wieża, którą obsadzał wraz z kilkoma łucznikami wali się po precyzyjnym strzale z armaty, a on sam cudem wychodzi z tego niemal bez szwanku, by po wygrzebaniu się z gruzów stwierdzić, że został sam w środku piekła.

Z chwilą, w której nastanie zmrok w mieście się uspokoi. Połowa budynków płonie albo leży w gruzach, ale dzielnice, do których wróg jeszcze nie dotarł dają schronienie i czas na przemyślenie sytuacji. Na podjęcie decyzji o tym ca dalej. Bo teraz pozostanie w mieście to już pewna śmierć. Ucieczka na południe daje tą nikłą szansę. Ale najpierw trzeba opuścić miasto, a przedtem zdobyć jakieś zapasy, może nawet konie i wozy. A przede wszystkim odnaleźć jak najwięcej ocalałych zdolnych chwycić za broń.

Obecnie ostatnim bastionem, i jedyną linią obrony stała się świątynia Sigmara i to właśnie ona jest miejscem, do którego należy się udać w pierwszej kolejności. Zebrały się tam kobiety i dzieci, jest nawet trochę wojskowych i najemników, którzy zaczęli już obsadzać dzwonnice i barykadować drzwi, na wypadek gdyby wróg odkrył gdzie się ukrywają. A nastąpi to prędzej czy później, więc jak najszybciej muszą się zorganizować i przygotować do ucieczki.

Nie należy jednak tego ułatwiać. Zawsze znajdzie się ktoś kto będzie chciał przekonać wszystkich, że ucieczka jest bezcelowa i jedynym honorowym rozwiązaniem jest bronić tej świątyni do ostatniej kropli krwi. Grupa najemników, może uznać, że ucieczka to dobre rozwiązanie, ale zabieranie ze sobą zbędnego balastu w postaci całej reszty jest zupełnie zbędne, i postanowią ukradkiem wykraść zgromadzone do tej pory zapasy, i uciec nim ktoś się zorientuje. Patrol wroga, który nieoczekiwanie odkrył świątynię powinien zostać wyeliminowany nim doniesie wieść o ocalałych swoim. W reszcie w chwili, gdy nastąpią ostatnie przygotowania do ucieczki świątynia zostanie otoczona i rozpocznie się gorączkowa dyskusja na temat tego co dalej. Czy skończy się to desperacką szarżą mającą wybić lukę w szeregach wroga, czy może ktoś odkryje tajemne przejście prowadzące poza teren świątyni?

Takich scen można wymyślić wiele, a i tak otwartą kwestią pozostanie jeszcze sama podróż na południe.

To materiał na długą przygodę, w której BG pod osłoną nocy przyjdzie przekradać się kanałami i zrujnowanymi uliczkami, unikając wzroku plądrujących miasto wojowników Khorna. Może ona także stanowić alternatywne, i bardziej dramatyczne otwarcie dla oficjalnej kampanii Ścieżki Przeklętych, nie ma bowiem najmniejszego problemu by z Lubrecht uchodźcy ruszyli wprost do Middenheim. Samą podróż można rozegrać w zasadzie tak jak została ona przedstawiona w przygodzie Przez Ostępy Darkwaldu zamieszczonej w podręczniku głównym, trzeba by jednak wprowadzić do niej trochę nieznacznych modyfikacji. A przede wszystkim dobrze by było zrobić coś aby stała się ona bardziej niebezpieczna. Wysłany z upadłego Lubrecht pościg za uchodźcami może tu dobrym rozwiązaniem.

Jak zwykle liczę na to, że tekst się komuś przyda i życzę dobrej zabawy.

Komentarze

Autor tego bloga samodzielnie moderuje komentarze i administracja serwisu nie ingeruje w ich treść.

karp
   
Ocena:
+2
To nie jest scenariusz, Stan oblężenia to - fajnie nakreślony - ale tylko opis tła. To takie bardziej rozbudowane "siedzicie w karczmie", jeśli MG nie ma pomyslu na sesję, tutaj go nie znajdzie, bo skonczy prowadzić po kwadransie, po kilku rzutach na ukrywanie i jednej potyczce.

Ten scenariusz powinien się zaczynać w miejscu w którym sie kończy. Nie trzeba kuilku stron krwistych opisów rzezi, a kilka akapitów losowych (albo nie) spotkań:

- kobieta z dzieckiem na ręku - zauważona przez patrol najeźdźców, sama nie przeżyje, czy BG zaryzykują zdemaskowanie?

- skaven - BG trafiaja na miejsce zakończonej potyczki, w której udział brali szczuroludzie i najeźdźcy, z rzezi ocalał tylko jeden skaven. skąd szuroludzie wzięli sie w miescie? dlaczego walczą z Chaosem? czy skaven - tak jak twierdzi - zna sekretną drogę wyjścia z miasta przez kanały? dokąd poprowadzi on druzynę?

- fanatyk - gdzieś wśród ruin BG znajdują rannego biczownika, który został uznany za martwego. jak fanatyk zareaguje po ocknięciu się? z pewnością nie bedzie uciekal z podkulonym ogonem, a głos ma donośny...

- rytuał - BG trafiaja na miejsce w którym czarownicy odprawiają krwawy rytuał, majacy na celu poblogoslawienie ich wodza. czują się pewni siebie, bezpieczni, nadarza sie okazja, aby zaatakować z zasadzki i zabić dowódcę najeźdźców - czy gra jest warta świeczki?

Powyzsze przykaldy może i nienajlepsze, ale zawsze mogą stanowić koło ratunkowe dla MG.

Polecajka jest - za klimaciorek ;)
25-02-2011 10:03
nerv0
   
Ocena:
0
@karp

100% Racji. To głównie opis tła. Pierwotnie miałem zamiar bardziej rozbudować pomysły na spotkania tak jak napisałeś, ale... mi się nie chciało. Zatłuczcie mnie wyrwaną z płotu sztachetą, ale mi się nie chciało. :)

Może później coś dodam.
25-02-2011 13:07

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.