» Blog » Depresja RPGowca
16-04-2013 11:32

Depresja RPGowca

W działach: Różne | Odsłony: 28

Depresja RPGowca
Nim napisałem pierwsze litery tego wpisu, przez klika minut gapiłem się bezmyślnie na migający kursor, kompletnie nie wiedząc jak zacząć. Wiele z tego gapienia nie wyszło, skoro jedyną sensowną rzeczą jaką jestem w stanie napisać, jest bezsensowne nudzenie o tym, jak staram się coś wymyślić. A przecież nie mam zamiaru pisać tu o niczym ważnym, ani odkrywczym. Po prostu tak sobie siedzę i nie za bardzo wiem co zrobić z myślami. Myślami, które po lekturze kilku ostatnich wpisów na temat kondycji polskiego RPG na powrót powędrowały w kierunku sznura/kurka z gazem/dziadkowej brzytwy. Serio, jak czyta się coś takiego, to człowiekowi automatycznie zapala się w głowie lampka o nazwie „i po co to wszystko?”

Ludzie niby produkują się na wszelkie możliwe RPGowe tematy, piszą scenariusze, raporty z sesji, wymyślają niesamowite teorie, nawet piszą i wydają swoje systemy. Tyle, że jak widać, nic z tego nie wynika. Treści jest coraz mniej, ta która się pojawia, jest coraz mniej ciekawa, albo się powtarza. Marudzi się, że Polter schodzi na psy, a tak naprawdę to nie kwestia jednego Poltera, a ogólna tendencja w fandomie. Ludzie się wypalili, brak jest świeżej krwi, nie ma komu pisać, ani czytać tego co jest pisane. Nikomu już się nie chce, wszystko jakoś się toczy siłą rozpędu. Nawet takie zabawy jak Quentin, Karnawał Blogowy, czy Warhammerowy konkurs z Poltera ledwie potrafią zmobilizować te 2k10 osób do wykazania jakiejś aktywności. Ach no tak, jest jeszcze femi flejm i inne dożynkowe zabawy. Patrzę na to wszystko i ogarnąć nie mogę, że to się jeszcze nie rozleciało.

Bo tak naprawdę to wokół czego obraca się obecnie polskie RPG? Polter (na, którego przynajmniej raz w tygodniu zaglądają nawet jego najwięksi antyfani, tylko wstydzą się przyznać) i kilka niezależnych blogów? Cieniutko. Raz jeszcze pytam: gdzie się podziały te wszystkie serwisy? Gdzie Valkiria? Gdzie Tawerna (która niby jeszcze trochę dycha, ale przypomina to raczej przedśmiertne konwulsje)? Na Bagnie nowości też tyczą się głównie ostatnich flejmów, albo nie mają większego związku z naszym hobby. Pamiętam jak kiedyś Salantor na to pytanie odpowiedział „kiedyś ludzie chodzili do liceów.” Fajnie, ale czy to znaczy, że od tamtych czasów licea zamknięto i ludzie po gimnazjum lądują od razu MacDonladzie? Czemu nie pojawia się nikt nowy, kto pociągnąłby cały ten bajzel?

Pytanie do was – czy jako osoby w miarę aktywne w fandomie widzicie jeszcze sens w produkowaniu się na temat RPG? Uważacie, że to co piszecie w jakiś sposób podtrzymuje zainteresowanie ludzi? Czy taki kompletnie nieskoordynowany, zdecentralizowany ruch jest w stanie utrzymać (już nawet nie marzę o poszerzaniu) tą naszą maleńką niszę? A może lekarstwem byłaby lepsza organizacja? Skupienie się wokół tego co istnieje: Klanarchii, Neuroshimy, Robotiki i Afterbomby (zajrzałem ostatnio na stronę Pobomby, znakomitą większość niezbyt bogatej treści wyprodukowały tam w zasadzie trzy osoby, z Dronem na czele)? Czy są jeszcze nadzieje na to, że powstaną jakieś nowe ekipy, które zaczną tworzyć wysokiej jakości treści, które zyskają uznanie w oczach społeczności? Osobiście byłbym wprost zachwycony gdyby powstała jakaś grupa scenarzystów, która starałaby się regularnie wypuszczać porządne scenariusze do różnych systemów (ostatecznie jak tak patrzę to właśnie wszelkie scenariusze zawsze zgarniają najwięcej komentarzy).

Jeśli chodzi o mnie to Aes już pod koniec zeszłego roku podkopał moje morale. Teraz Furiath wbił kolejny gwóźdź do mojej trumny. Ach, był jeszcze jakiś tekst o tym jak popularne są w świecie różne systemy RPG. Brak Warhammera Fantasy był dla mnie jak kopanie leżącego. Cóż, ostatecznie pisanie o RPG zawsze było dla mnie jakąś tam formą „marnowania” czasu, jednak zawsze wierzyłem, że dokładam tym choćby maluśką cegiełkę budującą rosnące mury! Teraz widzę, że po prostu byłem jedną z osób pospiesznie i bez rezultatów łatających dziury na jakiejś tonącej łajbie. Prawdą zdaje się być stwierdzenie, że Polska dla RPGowaca stała się ponurym światem niebezpiecznych przygód. Bo tak samo jak Stary Świat jest skazana na zagładę, którą my nieliczni możemy tylko odwlekać ze świadomością, że w końcu i tak nadejdzie.

W komentarzach możecie wpisywać swoje epitafia dla polskiego RPG.

Komentarze

Autor tego bloga samodzielnie moderuje komentarze i administracja serwisu nie ingeruje w ich treść.

~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+3
Podstawowy problem poznawczy jest taki że 99% ludzi po prostu gra i nie zagląda ani na polter, ani na blogi, fb, g+ czy inne.

Żeby pisać trzeba wpierw grać by z k20 sesji urodziła się interesująca myśl, którą można rozważyć czy warto się podzielić z innymi :)
16-04-2013 21:47
Sting
    I tutaj...
Ocena:
0
...zgadzam się w 100%. Bez sensu jest rozważanie o śmierci RPG w Polsce, bo ruch na portalach mały.

Jak człowiek po prostu gra i prowadzi to "pogłoski o śmierci RPG w Polsce wydają się grubo przesadzone..."
16-04-2013 21:49
oddtail
   
Ocena:
+2
@Sting: ja się w sumie z Tobą zgadzam, ale jakoś nie do końca. Granie bardzo po swojemu i naginanie ludzi z którymi się gra do tego sposobu (a przynajmniej próba zachęcania) nie jest inherentnie złe. Z nacisku ze strony MG i oczekiwań graczy wyjdzie jakaś wypadkowa.

Pewnie nie taka jest Twoja intencja, ale Twoje komcie zdają się trochę sugerować, że idealnie jest jak się w 100% dostosuje do tego, czego chce dana grupa. A pomijając, że to mit (bo każdy chce czegoś innego - znam z własnych sesji sytuacje, że jeden gracz narzeka że czegoś za mało, a drugi jojczy że za dużo), to czasem przemycić czy przeforsować jakąś mojszość można. Inaczej mam wrażenie, że granie zrobiłoby się strasznie monotonne.

Więc nie wiem. Niby mojszyzmy są złe, ale mnie w prowadzeniu właśnie to bawi - takie mojszyzmowanie, żeby gracze i tak pochwalili.

EDIT: co prawda pewnie mam zaburzone podejście przez to, że podobają mi się wszystkie sposoby grania na raz (często niemożliwe do pogodzenia), a jakoś wśród znanych mi RPGowców nie widzę takiej tendencji, ludzie zwykle mają swój jeden, optymalny sposób. Może dlatego lubię naciskać/zachęcać do zmian i mocno je forsować. Nawet jeśli to jest mojszyzm.
16-04-2013 21:52
Sting
    @Oddtail...
Ocena:
+1
...chodziło mi raczej o znalezienie złotego środka w godzeniu różnych oczekiwań.

Zarówno pełen mojszyzm, jak i pełne uleganie innym jest złe. Fajne rzeczy rodzą się na styku różnych doświadczeń.

16-04-2013 21:56
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Poprzedni post nie jest mój. Zapominasz że tyldy są wielojednością niczym czaszkoszczury z tormenta.

I powtarzam tylko tą część z którą się zgadzam i nie widzę w mojej wypowiedzi nienawistnego tonu. Sadzę że ten zarzut to z powodu zbyt prostego łączenia dwóch różnych wypowiedzi. Cóż, uroki bycia tyldą.

Pisać jest zawsze o czym. Chociażby o problemach, o tym co nie działa, można wymieniać się radami i podsuwać rozwiązania. Bo nigdy nie jest tak, że wszystko działa. Można pisać o czymś ciekawym na co się trafiło i napisać dlaczego się uważa że jest to ciekawe. Ludzie za granicą jakoś potrafią dyskutować, bez prowadzenia k20 sesji żeby mieć jakieś myśli do podzielenia się.

Po prostu gdybyście byli milsi, więcej ludzi by tutaj pisało. Bo nie tylko brak komentarzy zniechęca do pisania, nieprzyjaźnie nastawieni ludzie również. Rodzaj interakcji międzyludzkich panujący tutaj jest moim zdaniem co najmniej niezdrowy.

I bynajmniej nie chodziło mi o dane statystyczne co do każdej jednostki. Nie wierzę też że jest tak do końca, że ktoś kto gra nie użyje internetu. Chociażby dzięki wujkowi google ktoś tutaj na pewno trafia raz na jakiś czas. I nawet zaktywizowanie tych "k100 podobno wykluczonych" zrobiło by na tyle znaczącą różnicę w internecie, że nikt nie miał by wątpliwości, że rpg żyje.
16-04-2013 22:03
Sting
    @Tyldo...
Ocena:
0
...z tym niemiłym nastawieniem to raczej nie pomogę, bo zaglądam na Poltera wyłącznie od czasu do czasu, ponieważ mało tutaj dla siebie znajduje.

Aktywizować oczywiście można na wiele sposobów, ale - zgodzimy się chyba - obecnie brakuje takiej platformy, która mogłaby to uczynić. Pytanie jednak jest też inne - czy jest ona tak naprawdę potrzebna?

Ludzie organizują się chyba nadal w dużej części poza "internetami". Erpegi mają moim zdaniem więcej wspólnego z sieciami społecznymi starego typu.
16-04-2013 22:09
54591

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
,,Skupienie się wokół tego co istnieje: Klanarchii, Neuroshimy, Robotiki i Afterbomby (zajrzałem ostatnio na stronę Pobomby, znakomitą większość niezbyt bogatej treści wyprodukowały tam w zasadzie trzy osoby, z Dronem na czele)? Czy są jeszcze nadzieje na to, że powstaną jakieś nowe ekipy, które zaczną tworzyć wysokiej jakości treści, które zyskają uznanie w oczach społeczności?"
>>> faperskie marzenia - my jako całość tworzymy zawartość do AM, R, GP, Klanarchii czy innych gier z hobby, nie pod zainteresowanie ludzi.

,,Brak Warhammera Fantasy był dla mnie jak kopanie leżącego."
>>> to zdrowa oznaka poprawy mentalności ludzi:) Ta gra ma swoje miejsce w historii, nie widze powodu by dalej bić się młotkiem po głowie. Sam bym chętnie zagrał w 3ed, pierdycję to może wyłącznie z ciekawości. 2ed to jakaś koszmarna patologia, toksyczny grzyb który karmi jedne z większych patologii polskiego RPG. Imo imo imo.

,,Cóż, ostatecznie pisanie o RPG zawsze było dla mnie jakąś tam formą „marnowania” czasu, jednak zawsze wierzyłem, że dokładam tym choćby maluśką cegiełkę budującą rosnące mury!"
>>> tak jest, choć widzi to niewielu.

,,Prawdą zdaje się być stwierdzenie, że Polska dla RPGowaca stała się ponurym światem niebezpiecznych przygód. Bo tak samo jak Stary Świat jest skazana na zagładę, którą my nieliczni możemy tylko odwlekać ze świadomością, że w końcu i tak nadejdzie."
>>> Jesienno-mojsze-autorska wizja

Aure_Canis >>> nawet krócej można to spisać - 1. Graj w RPG; 2. Nie dorabiaj do tego filozofii

Eliash >>> ale nie wiesz ile osób niezalogowanych czyta tego rodzaju materiały. Ja przeczytałem, choć nienawidzę N, ale jakoś tak z gorzkiej rozkoszy. Znam system i 20 dodatków, to skomentuję czyjąś pracę, może mu się przyda.

Nerv0 >>> ,,To też kwestia tego, że nie za bardzo mam z kim w te RPGie grać. Drużyna się wykruszyła, a na tym moim wygwizdowie znalezienie kogoś, kto w ogóle potrafi ten skrót skojarzyć z czymkolwiek jest jak wygrana w totka. Cóż więc mi pozostaje, jak nie bycie snobem? ;)"
>>> rozumiem, też mieszkałem w Mieście Mułów. >200k ludzi, a rpgowcy pochowani po jakichś piwniach, lub pozamykani wyłącznie w swoich TWA. Bądź twardy, nie daj się powszechnej warhammeryzacji społeczeństwa!

,,Sam jak wspomniałem w notce byłbym po prostu zachwycony gdyby ludzie w sieci ścisnęli półdupki i zorganizowali się w jakąś generującą ciekawe materiały ekipę. Moim faworytem byłyby z pewnością solidne scenariusze, pozwalające na kilka sesji porządnej zabawy. Jedna osoba nie byłaby w stanie czegoś takiego pociągnąć, ale już kilka nie miałoby z tym problemu."
>>> znajdź sobie poletko i tam się produkuj. W wielu wypadkach to zadziałało.

,,Ale takich osób nie ma. Potrzeba świeżej krwi, bo ta stara jest już zmęczona. Mnie też z roku na rok coraz bardziej się odechciewa, a obserwowanie tendencji spadkowej tylko przyspiesza proces wypalenia."
>>> takie osoby są, ale może nie dorastają do projektowanego ideału? Przeczytałem 14 edycji Nibykonkursu, oni dalej biją te gry. Im się chce. Polecam ogólnie odłożyć młotek i przykładowo eksplorować głębię pewnej przestrzeni, lub wpaść w pobombowe szaleństwo. Ewentualnie wyznawać technologię albo wraz z klanem bić ciemność. W ostateczności poślinić się nad aniołami BDSM.

,,Niestety marzenie mało realne do spełnienia, bo nawet gdyby coś takiego się pojawiło to trzeba by jeszcze przekonać do tego ludzi, bo inaczej byłby tworzony tak jak strona Pobomby, przez k6 osób licząc autora."
>>> każdy może być tym modyfikatorem +1 do rzutu, albo narzekać, że nikt nie pisze, i ogólnie zadupie, bieda, brak czasu, etc. To się tyczy dowolnej strony.

Z >>> żeby tylko do tego konwertowania podchodzić zdroworozsądkowo tam, gdzie jest normalnie, i twardo tam, gdzie jest bułkoza.
16-04-2013 22:27
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+2
Oczywiście mogę się mylić, może być tak, że Ci ludzie po prostu nie zamierzają tutaj pisać niezależnie co by się działo.

Ale na przykład nie wyobrażam sobie, żeby ktoś miał tutaj przyjść i poprosić o rady w związku z rozwiązaniem jakiegoś problemu w sesji. Co na zagranicznych portalach działa całkiem dobrze. Ale tak, polter najprawdopodobniej nie jest tego typu platformą.

Moim zdaniem portal rpg typu web 2.0 jest potrzebny. Bo to właśnie nowoczesne sieci społecznościowe są dobrym odpowiednikiem tego jak ludzie komunikują się w realu. A powinniśmy dążyć do tego jak jest na zachodzie.

Oczywiście nie ma tutaj dobrego porównania, ponieważ rpg.net i EN World mają kompletnie przestarzałą strukturę, ale po samym sposobie uczestnictwa na forach widać wyraźnie społecznościowy rys. Mamy też aktywne społeczności Google+, które jednak w Polsce nie jest zbyt popularne, a szkoda bo nadawałoby się do tego celu całkiem nieźle. Tylko znowu, promowanie czegoś co jest na zewnętrznym serwerze nie przejdzie. G+ nikomu się z rpg nie skojarzy. Trzeba nowego serwisu.

Polter jest w moich oczach przede wszystkim nastawiony na newsy i artykuły, co widać po proporcjach na stronie głównej. Forum niemal umarło, a blogi nie dają sobie za dobrze rady pod względem treści. A to właśnie forum i blogi powinny być najważniejsze z punktu widzenia ożywiania środowiska. Dodać do tego społecznościową formę profili i agregator treści jako stronę główną i gotowe.

Tak, wiem, marzenia ściętej głowy. Nikt w polsce nie wyłoży na coś takiego kasy.
16-04-2013 22:28
54591

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
~ >>> lol, może więc Kickstarter ,,od fanów dla fanów"?
16-04-2013 22:39
Anioł Gniewu
   
Ocena:
+1
Sprawa jest oczywista i wygląda z grubsza tak:
Coraz mniej ludzi kupuje podręczniki i coraz mniej gra. Jeśli już młodzi ludzie poświęcają czas na erpegi, zwykle ograniczają się do udziału w przygotowanej przez kogoś sesji. W ich środowiskach nikt nie grywa w gry fabularne, sporadycznie jest zainteresowany podjęciem próby takiej zabawy. Grają intensywnie w gry komputerowe i sporadycznie w planszówki. Zwykle nikt nie inwestuje we własny podręcznik - korzystają ze zbiorów MG lub doraźnie posiłkują się "ofertą" gryzonia. Decyduje o tym kiepska kondycja finansowa i system gradacji potrzeb. Tylko jedna osoba w grupie prowadzi zazwyczaj sesje jako MG. Prowadzenie wymaga bowiem większego zaangażowania, kreatywności i wolnego czasu a tu znów kłania się gradacja potrzeb i priorytetów a także kondycja systemu edukacji/poziomu wiedzy/znajomości archetypów u młodych graczy. Czas papierowego RPG jako modnej, nowatorskiej zabawy przeminął, tak jak przeminął czas gry "w kapsle" i "czołgi" a szanse na jej renesans są obecnie zerowe.
Dopiero nowoczesna technologia wirtualnych rzeczywistości takich jak opisano np. w "Parku Marzeń" da szansę na wprowadzenie nowej jakości do gier rpg, nowych bodźców i wrażeń które przyciągną kolejnych zapaleńców.


PS. A Warhammer pierdycyjny czy drudycyjny to kawał fajnego, klimatycznego erpega i fascynującego uniwersum z którym może się równać jedynie Warhammer... 40000... :)
16-04-2013 23:27
XLs
   
Ocena:
+1
Wiecie tak na prawdę chyba zapominamy o jednym. Rpg to rozrywka, nie dla każdego jest pasją i sposobem na życie. Dla rozrywki włączam sobie też Rugby na xboxie i nie pisze o tym na portalach. Dlaczego? Ot to dla mnie zwykła metoda na spędzanie czasu.
Czy słaba sprzedaż, jest dowodem upadku? Nie bardzo, znam ekipe grająca w Kryształy Czasu. Jednocześnie nie chcą grać w nic innego, bo nie mają takiej potrzeby.


Ciekawostka, wyniki finansowe rpg na kickstarterze podwarzają teze o upadku w ogóle rpg.
16-04-2013 23:52
Umbra
   
Ocena:
+1
Słuchajcie to jest oczywiste, że zdecydowana większość ludzi grających w rpg nie wchodzi na te serwisy, inaczej na polterze byłoby dużo, dużo więcej ludzi. Mój brat dla przykładu zaczynał grać kiedy w sklepach był tylko warhammer i cyberpunk, na jakieś tam konwenty jeździł, zwiedził ze mną Krakowskie, był w Lublinie i chyba gdzieś tam jeszcze i mógłby spokojnie powiedzieć, że jest starym wygą. Bo do dziś grają ciągle, teraz np. piątki i niedziele. I grał na pewno w dużo więcej systemów niż ja. Ale po prostu na internecie jarają go inne rzeczy, a jego miłość do rpg "ogranicza" się do grania. Proste.
17-04-2013 00:29
Siman
    @Anioł Gniewu
Ocena:
+1
Poza pierwszym zdaniem, wszystko o czym piszesz mogę z powodzeniem odnieść do czasów, kiedy ja zaczynałem grać w RPG. Wtedy też wszyscy łupali w gry komputerowe, a erpegi były odskocznią, znaną w środowisku tylko nielicznym, nikomu nie chciało się przygotowywać do sesji i wszystko spadało na MG, podobnie nikomu nie chciało się kupować podręczników, znów: poza Misiem Gry.

Wszystko powyższe mogę odnieść do okresu niedługo przed "renesansem" RPG w Polsce, czyli wydaniem DnD, jak również do czasów, kiedy ten system święcił w naszym kraju największe sukcesy. Moja drużyna dedekowa, której musiałem mistrzować, z braku innych chętnych, to wypisz wymaluj taki schemat jak opisałeś.

Także jakoś nie trafiają do mnie te argumenty. ;)
17-04-2013 00:56
Kamulec
   
Ocena:
+1
@XLs
Poza rozwiązywaniem problemów technicznych.
Dyskusja RPG służy temu, by się lepiej bawić. Dyskusja o grze komputerowej tylko podniesie skuteczność gracza, a to samo można uzyskać obniżając poziom trudności.

Zaś co do siedzenia na blogach Polteru, z punktu widzenia doskonalenia się w RPGowaniu nie ma to większego sensu, ale to wiadomo od dawna, dlatego trololo.

A co do rzekomego faktu umierania RPG - zaakceptujcie wreszcie, że Wam lat przybywa i Waszemu otoczeniu też. Nie twierdzę, że z RPGów się wyrasta, ale część z braku MG prowadzącego w ich guście się zniechęca, część nie ma czasu, zaś namówienie ludzi nowych jest trudniejsze ze względu na większą rolę konwenansów i malejącą z wiekiem otwartość.
17-04-2013 01:01
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
I popieram opinię, że dyskusja o RPG jest istotna, bo zawsze przekłada się na jakość sesji. Pytanie brzmi, dlaczego ta dyskusja się nie realizuje.

O ile w graczy którzy przychodzą na gotowe i wszystko mają gdzieś, to nie wierzę że w XXI wieku mistrz gry nie używa internetu. Jeśli ktoś prowadzi to zawsze szuka czegokolwiek. Dodatków, scenariuszy czy wszelkiego rodzaju rad na prowadzanie.

Pytaniem więcej jest, czy te rzesze anonimowych graczy (tu: prowadzących) to pijawki niezainteresowane społeczną aktywnością, czy też może coś, albo ktoś ich do aktywności zniechęca, lub może też - nie zachęca wystarczająco.
17-04-2013 01:10
Kamulec
   
Ocena:
0
1-9-90
17-04-2013 01:14
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Z tym, że teoria Nielsena w dobie postępującego rozwoju web 2.0 zaczyna poważnie rozmijać się z rzeczywistością. Proces sieciowej enkulturacji przyśpiesza, zwłaszcza wśród młodzieży. Znikają bariery językowe i socjologiczne utrudniające kiedyś lurkerom wejście do społeczności. Działalność sieci społecznościowych obecnego dziesięciolecia bardzo skutecznie przekształca odbiorcę w aktywnego prosumenta. Tak więc nie powinno tak być że ludzie są, a się nie wypowiadają.

Tkwimy w przestarzałym modelu, chociaż wcale nie musimy. I ten błąd raczej nie jest po stronie nieaktywnego odbiorcy, tylko gdzieś po stronie nadawcy-grupy albo medium.
17-04-2013 01:53
Kamulec
   
Ocena:
0
Sądzę, że teoria sprawdza się, jeśli przedefiniować grupy, ale zgodzę się, że proporcje trochę można poprawiać. Haczyk taki, że czynienie grupy twórców bardziej aktywną wymaga większej aktywności grupy twórców. Inaczej jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Polter nie jest dobry, pomysły jak zrobić coś lepszego są, ale chętnych do niezbędnego wysiłku brak.
17-04-2013 02:08
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Nie wiem na ile można wierzyć badaniom BBC, ale podają, że stale aktywnych jest 17% użytkowników internetu, 44% jest okazjonalnie aktywnych w roli inicjacyjnej, 16% okazjonalnie aktywnych w roli reakcyjnej i tylko 23% pozostaje pasywnymi lurkerami. Bezmyślna wiara numerkom nie ma sensu, ale trend zdaje się potwierdzać. W świecie web 2.0 ponad trzy czwarte użytkowników jest aktywnych w mniejszym lub większym stopniu.

Ale jeśli założymy, że to co mamy tutaj to jest te 75% to wyjdzie nam na to, że rpg jednak umiera. Wniosek z tego taki że po pierwsze nie jesteśmy 2.0 a po drugie ta konkretna grupa jest mocno wyizolowana i aktywnie utrudnia społeczną inicjację, na co już parę razy zwrócono tutaj uwagę.

I o ile nie wierzę w to, że w najbliższej przyszłości czeka nas technologiczna rewolucja dla erpegowców, to może przynajmniej coś się po tej całej dyskusji zmieni choć trochę w mentalności. Fajnie by było.

Podsumowując, dobra wieść jest taka, że rpg nie umiera. Zła - że nie ma korzystnych warunków do życia rpg w internecie. Warunki oczywiście można zawsze polepszyć, ale to już temat na inną dyskusję.

W ogóle zadziwiająco mało flejma tutaj. Tylda jest pod wrażeniem. Gratuluję dobrej notki autorowi.
17-04-2013 02:25
Kamulec
   
Ocena:
0
Nie licząc osób poznanych przez internet, jak i poznanych za ich pośrednictwem, w przeciągu roku grałem w RPG z 16 osobami. Z tego co wiem, konto na Polterze mają dwie, przy czym obie się od 2010 nie logowały.

Aktywność nie jest tożsama z kreowaniem. Można dużo mówić, bo ma się o czym, ale nie da się też wykluczyć jako uzasadnienia ADHD lub głupoty. Tutaj podobnie.
17-04-2013 06:34

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.